Wszyscy to świetnie znamy: Nowy Rok – Nowa Ja i te sprawy. Mnóstwo osób tworzy postanowienia noworoczne, a jednak liczba odnoszonych sukcesów nie zawsze koreluje z liczbą postanowień noworocznych. Siłownie w styczniu pękają w szwach (no może nie w czasie pandemii), jesteśmy nastawieni na rozwój, zmiany, nowe wyzwania. To oczywiście świetnie, dopóki w nich trwamy i staną się naszym nowym stylem życia. Ale jednak z jakiegoś powodu większość z nich rozpływa się i rok później robimy kolejne podejście. Dlaczego tak jest? Czy postanowienia noworoczne w ogóle mają sens?
Wiatr zmian, zamiast tworzenia nawyków
Cokolwiek chcemy osiągnąć, nie pomoże nam nagły silny zryw aktywności. Zbyt duża presja sprawi, że zbyt szybko się wypalimy. Musimy być dla siebie wyrozumiałym, ale rozsądnym przyjacielem. Najlepiej skoncentrować się na małych krokach oraz wybrać tylko jeden nawyk. Aktywności dopasujmy do naszego normalnego trybu życia – nie mogą one zdominować naszej rzeczywistości, bo psychika zawsze będzie dążyła do równowagi i komfortu. Przy gwałtownych zmianach pewnego dnia zbuntuje się i powie nam, że już nie daje rady i albo to odchoruje, albo nasz wysiłek pójdzie na marne. A najlepiej działa systematyczne wdrażanie małych, ale przemyślanych i mocno sprecyzowanych kroków, z którymi łatwiej będzie nam się oswoić i je zaakceptować (koniecznie zajrzyj do Biblioteki Inspiracji!). Pamiętaj, aby osadzić je w rzeczywistości! – uczysz się języka? Jak? Ile? W którym momencie dnia znajdziesz na to czas i jakich materiałów będziesz używać?
Wyznaczanie daty rozpoczęcia to przerzucanie odpowiedzialności
Mówiąc sobie, że zmianę rozpoczniemy od Nowego Roku/poniedziałku/nowego miesiąca/początku roku szkolnego, odkładamy tylko w czasie sukces. Składamy odpowiedzialność za powodzenie na kalendarz – tak jakbyśmy mieli być inną osobą od tej daty, mieć wyższy poziom motywacji, determinację w dążeniu do celu. A tak nie będzie. To tylko data, która kiedy nadejdzie, będzie takim samym dniem jak dzisiejszy, w którym stworzyłeś postanowienie. Wtedy często znajdujemy kolejną „okrągłą” datę, żeby znów się przed sobą wytłumaczyć i życie toczy się dalej. Jeśli chcesz coś zmienić, zacznij tu i teraz – choćby to miało być 15 minut nauki, albo odmówienie sobie jednego cukierka – to jest właśnie początek zmian, którego potencjał nie zmieni się, jeśli wyrzucisz z domu wszystkie kalendarze 😊 Bądź człowiekiem czynu! A kalendarza używaj do planowania małych kroków, zapisywania postępów oraz nadawania ram czasowych Twoim celom!
Czyjeś postanowienia noworoczne to nie moje postanowienia
Jako że na postanowienia noworoczne jest nieprzemijająca moda, często zdarza się, że idziemy za tłumem i albo samo postanowienie, albo drogę do niego kopiujemy od kogoś innego. Chcę schudnąć? Pójdę na siłownię – jak wszyscy. To nic, że nigdy tam nie byłam, nie jestem w stanie podnieść ciężarków, a dodatkowo mam dużą nadwagę, która może sprawić, że ćwiczenia bez konsultacji z lekarzem mogą być niebezpieczne dla zdrowia. Pamiętajmy, że to nasza droga, w której być może inni będą nam kibicować, ale to my musimy zmierzyć się ze wszystkimi trudnościami. Dlatego dopasujmy swoje postanowienie (niekoniecznie noworoczne! Patrz punkt 2.) do tego, co jest dla nas najbardziej potrzebne, a sposoby jego osiągnięcia do własnych możliwości i rutyny. Przede wszystkim, przemyślmy, dlaczego w ogóle to robimy i co dokładnie chcemy osiągnąć? Dlaczego jest to dla nas ważne? To pozwoli znaleźć motywację wewnętrzną, a postanowienie uczynić jedynie narzędziem do większego wspaniałego celu.
Nasze życie nie wygląda tak jak okres świąteczny
Bardzo łatwo w świątecznym stanie przejedzenia, siedząc na miękkim fotelu przed telewizorem zdecydować, że od Nowego Roku przechodzimy na dietę, uprawiamy sport i uczymy się języków obcych. Najlepiej czterech, bo po co się rozdrabniać. Ale jednak obiektywnie spojrzeć na te postanowienia możemy dopiero wtedy, kiedy przyjdzie nam je wypełniać. A wtedy już nasza rzeczywistość będzie o wiele mniej przyjazna i pluszowa. Dużo precyzyjniej jesteśmy w stanie oszacować swoje cele w normalnym toku swojego życia. Może warto dać sobie wolne w okresie świątecznym, a planowanie zostawić na czas po urlopie?
I Ty Brutusie przeciwko mnie? – czyli bądź sobie przyjacielem, a nie katem
Nie bez powodu uczymy się najlepiej poprzez zabawę. Wdrażając zmiany, pamiętaj o tym, że jesteś swoim najlepszym przyjacielem i wiesz, co dla Ciebie dobre. Nie katuj się aktywnościami, z którymi czujesz się ewidentnie źle, bo bardzo szybko z nich zrezygnujesz, albo osiągniesz sukces kosztem swojego samopoczucia. Podwyższaj minimalnie poziom trudności zadań, ale staraj się znaleźć w nich przyjemność, odszukać swoją wewnętrzną motywację (tu przeczytasz o tym, skąd ją wziąć: Sposoby na motywację). Nie dopuść do stanu frustracji, bo zrobiłeś za mało, albo rzuciłeś postanowienie. Być może było dla Ciebie zbyt dużym obciążeniem, może dziś musisz odpocząć. Nie zrażaj się, tylko wyciągnij wnioski i spróbuj jeszcze raz, być może trochę wolniej, albo innymi sposobami. Żadne drzwi się za Tobą nie zamknęły, zawsze możesz kontynuować.
Jak wspomniałam na początku, ja nie tworzę postanowień noworocznych, bo wierzę, że codziennie jest dobry moment na zmianę. Decyzję o staniu się lepszym człowiekiem, o rozwoju, o dbaniu o zdrowie możemy podjąć tu i teraz, albo w każdym innym czasie. Nigdy nie jest za późno, a każdy mały krok jest lepszy niż brak działania.
Wielu takich małych kroków życzę Wam w Nowym Roku!
A jeśli chcecie zacząć zmiany już teraz – koniecznie zajrzyjcie do Biblioteki Inspiracji!