Jesienne, krótkie dni wprowadzają w moim życiu trochę nostalgii. Częściej pochylam się nad wspomnieniami z dzieciństwa, przypominam sobie jak to kiedyś bywało. Ten sentymentalny nastrój sprawił, że zaczęłam myśleć o moich początkach z nauką języków obcych i o tym, jak udało mi się znaleźć moją pasję. Nie znamy się jeszcze za dobrze, więc może nie wiecie. Języki obce zajmują w moim życiu, a także i w sercu szczególne miejsce. Kiedyś były moimi ulubionymi przedmiotami w szkole, przedmiotem studiów uniwersyteckich wybranych z czystej pasji, narzędziem pracy, atutem, który tę pracę pomógł mi nie raz znaleźć. Teraz jest wielką pasją, dużo wolnego czasu poświęcam na naukę (teraz akurat włoskiego), robię to, bo lubię niuanse gramatyczne, językoznawstwo i kulturę. Nie dlatego, że oczekuję czegoś w zamian. Ale skąd taka pasja? Jak to się wszystko zaczęło?
Kilka słów na początek
Uprzedzam Was. To nie będzie historia o rodzicach poliglotach, dwujęzycznych szkołach, konkursach językowych, czy godzin spędzonych z prywatnym nauczycielem. Pewnie wolałabym mieć w przeszłości więcej okazji do nauki, ale ta historia będzie opowiadać o dziewczynce, która pewnego dnia po prostu dostała podręcznik do angielskiego.

Jak przekonać 6-latka do nauki języka angielskiego?
Były lata 90-te, więc w książkach nie było gier interaktywnych, multiROMów, czy innych bajerów. Tylko książki i zestaw kaset. Ale te książki miały historyjki! I kolorowe obrazki! Na kasetach były rymowanki i piosenki! A dziewczynka miała wyobraźnię! 🙂 Mam siostę, która jest starsza ode mnie i przy zabawach to często stanowiło problem. Ona często chciała być mamą, nauczycielką, sprzedawcą i wszystkimi ważnymi ludźmi, którzy istnieją w małym świecie 6-latki. Jednak wkrótce znalazłam na to receptę i publiczność, która słuchała mnie i respektowała zasady moich zabaw 🙂

Pierwsze praktyki nauczycielskie
Pamiętam, jak pewnego dnia moja mama weszła do sypialni i zobaczyła wszystkie maskotki usadzone grzecznie w rządku na łóżku. Ja siedziałam przodem do nich i śpiewaliśmy razem piosenki w moim wtedy jeszcze pseudo-angielskim języku. Moja mama powiedziała „Ooo, widzę, że się uczysz!”. „Uczę się? Mamo, ja nauczam!” – odpowiedziałam ze śmiertelną powagą.


Z determinacją 6-latki…
Jak widzicie powyżej, być może moje ówczesne umiejętności językowe nie robiły wrażenia, ale pasja była ogromna. I tylko tak podchodzę do nauki języków od tamtej pory.
Walcz nie osiągnięciami, ale pasją.
To nie jest emocjonująca, długa historia o sukcesach, ale jest moja – oto, jak udało mi się znaleźć pasję 🙂
A jak urodziła się Twoja pasja?
O wpływach języka francuskiego na język polski przeczytasz w tym wpisie!
Jeśli jeszcze zastanawiasz się, skąd wziął się pomysł na bloga o rozwoju, przeczytaj mój pierwszy wpis!
Miałam ten sam zestaw do nauki angielskiego! 😍😍😍